Z morza gier można wyróżnić te kultowe, o których nadal
toczone są zażarte dyskusje, wydawane w coraz to nowych seriach typu kolekcja
klasyki, platynowa kolekcja itp. Niestety istnieją osoby próbujące zarobić na
popularności tych produkcji w inny sposób np. tworząc filmy na ich podstawie.
Jednak nic, ani nikt nie może się równać z kreaturami wpadającymi na genialny pomysł
stworzenia sequela gier, które go nie potrzebują. Studio RockstarGames postanowiło
wyprodukować kontynuację kultowej, innowacyjnej, bogatej we wszelakie treści i
wciągającą serii gier jaką jest cykl Max Payne. Czy Max Payne 3 zasłużył na
miano prawowitej kontynuacji, czy to tylko chwyt marketingowy?
Geneza
Ostatnia część cyklu Max Payne (Max Payne 2: The Fall of Max
Payne), została wydana w 2003 roku. Trzeba powiedzieć, że prace nad trzecią
częścią serii trwały przynajmniej od 2009 roku, kiedy to została ona oficjalnie
zapowiedziana, jednak przyjąć można, że cały koncept, projekty itp. były gotowe
od kilku miesięcy, jak nie więcej. Zakładając nawet, ze prace nad napisaniem
kodu gry rozpoczęły się w 2009 to studio odpowiedzialne za jego stworzenie
miało 3 lata nad dopieszczenie gierki tak, żeby wycisnąć maksimum przyjemności
z rozgrywki. I tutaj pojawia się legendarne „Ale”. Gra, krótko mówiąc, jest po
prostu kolejnym produktem, który ma się sprzedać i przynieść zyski bazując na
wypromowanej przed laty marce. Wszyscy, którzy sądzili, że będzie inaczej
powinni się zasugerować historią Duke Nukema, który powstawał 12 lat i okazał
się niedopracowanym, brzydkim i nudnym śmieciem.
Coś dla oczu i uszu
Niestety z grą Max Payne 3 jest podobnie, lista błędów,
niedopracowanych mechanizmów jest tak długa, że tak naprawdę nie wiem od czego
zacząć. Rozpocznijmy od tego co się od razu rzuca w oczy kiedy tylko odpalimy
kampanię, a jest jednym z niewielu pozytywnych aspektów gry, czyli grafiki.
Oprawa wizualna stoi na bardzo dobrym poziomie. Kolejne mapki są zaprojektowane
szczegółowo, różnią się od siebie znacząco, nie są tworem taśmowej produkcji,
tak jak to miało miejsce np. Dead Space 2. Ścieżka dźwiękowa także jest niczego
sobie, utwory pasują do tego co się dzieje w grze. Nie zapomniano o kultowej
melodii z dwóch poprzednich części przygód Maxa Payne’a.
Niestety, jak to zwykle bywa, została tak udziwniona, że
traci trochę na swojej świetności. Jednak trzeba się nią nacieszyć, ponieważ
jest to chyba tylko jeden z 4 elementów, które wiążą trzecią część z jej dwiema
poprzedniczkami.
"Wymagająca" rozgrywka
Ten produkt ma wiele wad, ale tylko jedna doprowadzała mnie
do białej gorączki. Parę razy przerywałem rozgrywkę, żeby uspokoić nerwy, bo
już byłem gotów rozwalić jakiś rzeczywisty obiekt. Grając w Maxa Payne’a 3
przygotujcie się na zgony, których przyczyny nie poznacie nigdy. Przeciwnicy
pojawiają się dosłownie z najmniej spodziewanych miejsc. Czasami bałem się, że
zamiast wyciągniętej broni pokaże się przeciwnik i mnie zastrzeli, bo patrząc
na to do jakich absurdów dochodzi w tej grze nie zdziwiłbym się jakby tak się
stało. Dodatkowo nasi oponenci posiadają 90% skuteczność jak chodzi o
trafienia, nawet strzelając na oślep zza słupa czy barykady. Jakby tego było
mało, często spotkacie się z dziwnym zachowaniem SI. Otóż, stoicie sobie swoim
Maxem w miarę bezpiecznym miejscu, przeładowujecie broń, aż tu nagle podbiega
do Was przeciwnik i uderza Was kolbą karabinu. Oczywiście procedura
przeładowania nie może zostać przerwana przez tak bezsensowna czynność jak
samoobrona, o nie, Max musi dokończyć przeładowywanie, ale niestety nie jest mu
to dane, bo w międzyczasie ginie.
Z resztą nasz protagonista jest tak tępy, ale już tak tępy,
że pokonanie kolejnych fal przeciwników stanowi dla niego nie lada wyzwanie.
Jego głupota jest głównie związana z nowością wprowadzoną w tej części serii, a
mianowicie z system tak zwanych „coverów”. Laikom spieszę wyjaśnić, że chodzi
tutaj o chowanie się za różnymi filarami, ścianami, skrzyniami itp. i
możliwości wychylania się zza nich w celu oddania strzału ku naszym
przeciwnikom. Nie jest to nowość w grach wideo, ale twórcy tej gry wpadli na
pomysł, żeby umieścić ten element w grze chyba na miesiąc przed premierą, bo
system zamiast pomagać przez większość czasu powoduje nasz zgon. Po pierwsze
nie możliwe jest poruszanie się od zasłony do zasłony, ani przejście zza róg
będąc cały czas przylepionym do ściany. Trzeba się odkleić, wstać, dostać pełno
kulek, nieczęsto zginąć, i znów przylepić się do ściany. W dodatku Max bardzo
często strzela w niebo kiedy zbytnio się wychylimy, co jest kompletnie
pozbawione sensu, bo niby dlaczego nie może się wychylić nieco bardziej, albo
chociażby nie strzelać i nie marnować amunicji. Z resztą, w tej grze występuje
tyle sytuacji, gdzie będąc zasłoniętym i tak można zginąć nie będąc
zastrzelonym od tyłu. 90% skuteczność przeciwników objawia się często tym, że
nawet wychylenie głowy o centymetr ponad powierzchnię osłony, nie spowodowane
żadnymi poczynaniami gracza, prowadzi do śmiertelnego strzału w czaszkę ze
strony naszych oponentów. Dodatkowo bycie za zasłoną dezaktywuje się po
krótkich przerywnikach podczas, których np. nasz super przeciwnik nam grozi,
albo następuje zbliżenie na zmianę jego lokacji. Często powoduje to zgon naszej
postaci, a nam wzrasta ciśnienie do niebezpiecznych wartości.
Z resztą nawet jeżeli uda Nam się oddać jakiś celne strzały
w przeciwnika to nie znaczy, że wyrządzicie mu tym jakąkolwiek krzywdę. Oponencie
są bardzo żywotni, nawet 10 pocisków w nagą klatkę piersiową nie jest w stanie
ich powalić. Jako, że strzały w korpus nie wyrządzały im dostatecznych obrażeń
postanowiłem strzelać w głowę. Często udaje się takiego delikwenta zabić jednym
strzałem, ale innym razem trafiamy w szyję i też trzeba wypluć grad pocisków
żeby kogoś zabić. Jeżeli mam być szczery, warto jest ginąć, ponieważ odnawia
Nam się zdrowie, a co parę naszych zejść dostajemy darmowego „painkillera”,
środki przeciwbólowe, które w grach o przygodach Payne’a pełnią rolę apteczek.
Takich okazji do zdobycia darmowych painkillerów będzie wiele, często są walki,
gdzie ginie się po 10 razy, najczęściej nie z własnej winy. W pewnym momencie
starałem się wypracować jakąś taktykę, która zagwarantowałaby mi większą
przeżywalność. Czy lepiej jest grać statycznie i starać się zabić przeciwników
pozostając ciągle w jednym miejscu, czy rzucić się w wir walki i starać się
zabić przeciwników z bliskiej odległości? Niestety nie ma żadnej reguły, w dużej
części przypadków warto wyjść zza zasłony i szturmować przeciwników z wciśniętym
lewym przyciskiem myszy, ale często da się skończyć mapę nie ruszając się z
miejsca. Są jeszcze sytuacje, gdzie trzeba pomieszać obie strategie, albo
liczyć na łut szczęścia.
Dodatkowo gra posiada wiele pomniejszych wad, które
skumulowane istotnie wpływają na pogorszenie jakości rozgrywki. Po pierwsze
wkurza sposób przełączania uzbrojenia. Już nie można mieć wszystkich możliwych
spluw jednocześnie do dyspozycji, co jest w sumie dobre, bo zwiększa realizm
gry, ale dlaczego Max Payne nie potrafi zarzucić sobie karabinu na plecy? Jest
to dosyć uciążliwe, ponieważ, żeby zabijać przeciwników trzymając w dłoniach
dwa pistolety musimy pozbyć się karabinu. Co śmieszniejsze, mając na
wyposażeniu karabin i strzelając z pistoletu karabin trzymamy w ręku za lufę, i
tak go targamy ze sobą. Wygląda to głupio i pewnie byłoby szalenie niewygodne w
prawdziwym życiu, ale jeszcze dużo błędów do wytknięcia, więc jedziemy dalej.
Ksiądz Twardowski powiedział kiedyś „Spieszmy się kochać
ludzi, tak szybko odchodzą”. Z bronią w tej grze jest podobnie, wiele razy po
cutscenkach, które towarzyszą przechodzeniu przez wiele pomieszczeń Wasza broń
długa, która jest dosyć efektywnym orężem, zniknie i nie będzie możliwości jej
odzyskania.
Czymś co wiele razy popsuje nam radość z rozgrywki jest
tragiczna praca kamery. Przy zwykłej rozwałce nie jest źle, jednak kiedy musimy
oddać precyzyjny strzał zza zasłony może nam przeszkodzić głowa naszego
protagonisty. Szkoda, że twórcy nie pomyśleli o widoki z perspektywy pierwszej
osoby w takiej sytuacji, ponieważ na
pewno usprawniłoby to rozgrywkę.
Fabuła, a raczej jej brak
No, ale może to moja wina, może po prostu jestem za stary na
tego typu gry i zostaje mi tylko rozrywka w stylu pasjansa czy też sapera? Po
10-krotnych podejściach do zabicia tej samej grupy przeciwników liczyłem na to,
że twórcy uraczą mnie fabułą ciekawą, wciągającą, rozwijającą wątki z dwóch
poprzednich części, w której występują zapadające w pamięć, dobrze zagrane
postaci. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że historia opowiedziana w grze Max
Payne 3 potrzebuje drabiny, żeby mogła w ogóle widzieć pięty scenariuszy z
pierwszych dwóch części. Jeżeli ktoś chce przekonać się sam o tym jaka jest
fabuła nowego Max Payne niech zagra sam i potem przeczyta resztę recenzji,
ponieważ żeby odpowiednio zjechać tę historię trzeba skupić się na wszystkich
jej aspektach dosyć szczegółowo.
Po pierwsze, twórcy gry zrezygnowali z
komiksów wprowadzających w fabułę, nie przeszkodzi to graczom, którzy pierwszy
raz grają w Maxa Payne’a, ale na pewno zasmuci to fanów tej serii, przynajmniej
ja poczułem się lekko rozczarowany. Gra nie rozgrywa się już w New Jersey, a
przynajmniej nie jej główny wątek. Zamiast tego gra raczy nas widokami Sao
Paulo w Brazylii. Zrozumiałbym to, gdyby powiązali to bezpośrednio z
zakończeniem Max Payne 2: The Fall of Max Payne. Problem polega na tym, że twórcy jakby
zapomnieli o tej części cyklu. Informacja dla tych, którzy nie grali w
poprzednią część przygód, albo zapomnieli jak się ona kończy. Max Payne
dokonuje totalnej rzezi, ginie jego druga miłość (Mona Sax) i dewastuje drogą
posiadłość. O tym wszystkim Max wspomina jednym zdaniem kiedy mówi, że Mona
była tylko przygodą. I to wszystko jak chodzi o ciągłość fabuły. Praktycznie
duża część fabuły Max Payne 2 skupiała się na romansie głównego bohatera z
Moną, a w trzeciej części wspomina się o tym jednym zdaniem, degradując do roli
przelotnej fascynacji. Zdarza się i tak.
Jak już jest jesteśmy przy kwestii kobiet. Max Payne 2: The
Fall of Max Payne spodobal mi się z tego względu, iż twórcy byli w stanie oddać
klimat filmu noir: mroczny, cuchnący jakimiś szemranymi interesami. Do tego w
filmach noir głównemu bohaterowi towarzyszyła kobieta, tajemnicza, uwodzicielska,
która ciągle zaskakiwała go swoją przeszłością. W trzeciej części nie ma
atmosfery filmowej, kobiety są dwie, z czego żadna się Maxem nie interesuje, a
my ciągle chodzimy z facetem na akcje. Klimat gry nie jest mroczny, ale
bardziej przygnebiający. Główny bohater ciągle pije, użala się nad sobą i nic
mu nie wychodzi przez większość czasu. Do tego nie jest już tak opanowany jak we
wcześniejszych częściach. Tam był profesjonalny, tutaj wydziera się nieustannie
i wychyla kolejne szklanki z drinkami.
Twórcy próbowali wytłumaczyć ucieczkę Maxa do Ameryki
Południowej powrotami do przeszłości, jednak są one tak wtórne, płytkie i w
sumie nawet nie doprowadzają do końca historii, która ma wyjaśniać pomysł na
główny wątek fabularny. Do tego zrezygnowano ze świetnego elementu poprzednich
części jakim były sny naszego protagonisty. Bardzo wiele mówiły jego marzeniach
i ukrytych lękach. Tak naprawdę ze starego Maxa został oczywiście sam Max, jego
żal po stracie żony, bullet time, pain killery i aktor podkładający głos .
Praktycznie trudno jest to nazwać już grą Max Payne. Moim zdaniem bardziej
przypomina to film „Szklana pułapka”, nawet główny bohater upodabnia się do
Bruca Willisa!
Max Payne 3 |
Bruce Willis |
Załóżmy przez chwilę, czysto teoretycznie, że studio
Rockstar robiło grę o przygodach Johna McClane’a, ale przyszedł Bruce Willis i
powiedział, że mu się nie podoba i w sumie trudno mu się dziwić. No to
producenci zaczęli główkować jaką inna
markę wykorzystać, która przyciągnie użytkowników. Wybór padł na bogu ducha
winnego Maxa. No, ale rozpatrzmy teraz fabułę tak jakby to było o jakimś
randomowym gliniarzu, któremu umarła żona i z powodu syfu jaki narobił w Stanach
musiał uciekać do Brazylii, aby tam pracować jako ochroniarz. Twórcy pod
względem fabuły trochę popłynęli, bo zrobili grę o zabarwieniu politycznym. Jak
wiecie, bądź też nie wiecie, w Ameryce południowej jest dosyć napięta sytuacja
politycznospołeczna. Dochodzi często do porwań zwykłych ludzi, którzy są często
katowani przez służby wojskowe, a potem ich organy sprzedaje się na czarnym
rynku, a porzucone ciała odnajdywane są w masowych mogiłach. Nie wiem czy jest
to dobry materiał na grę, ponieważ ta kwestia jest dosyć wrażliwa.
No, ale dobra załóżmy znowu, że da się z tego zrobić grę, lecz niestety, Rockstar nie potrafi. Fabuła jest przewidywalna, prostoliniowa i zrobiona na siłę. Do tego dochodzi tam do tylu absurdów, że głowa boli. Jeden z nich spodoba się fanom Smoleńska, w pewnej scenie zestrzeliwujemy z granatnika startujący samolot. Maszyna ulega katastrofie, staje w ogniu, ale nasz super złoczyńca wychodzi z tego cało. Absurdów jest wiele, ale niestety ciekawych postaci jak kot napłakał. Rozumiem, że nie mogli się posiłkować postaciami z poprzedniej części, bo wszyscy tam, oprócz Maxa, zginęli, ale żeby pozbawić wszystkich jakiejkolwiek osobowości? Tam są chyba zawarte wszystkie stereotypy jakie można sobie wyobrazić. Diaboliczny brat pragnący władzy, głupi zadufany w sobie synalek „pukający” młodą żonę swojego ojca, honorowy policjant, który nigdy nie bierze łapówek i tak dalej i tak dalej. Większość postaci jest tragicznie zagrana, a ich kwestie są tak puste i bez znaczenia, że dziwię się, że nie opuściły jeszcze atmosfery naszej planety. Do tego aktorzy użyczający swojego głosu postaciom nie mogli się zdecydować jakim akcentem operować, bo często słyszymy, że postać, która urodziła się i wychowała w Brazylii mówi z lepszym angielskim akcentem niż sam Max Payne, albo miesza akcent hiszpański z amerykańskim.
No, ale dobra załóżmy znowu, że da się z tego zrobić grę, lecz niestety, Rockstar nie potrafi. Fabuła jest przewidywalna, prostoliniowa i zrobiona na siłę. Do tego dochodzi tam do tylu absurdów, że głowa boli. Jeden z nich spodoba się fanom Smoleńska, w pewnej scenie zestrzeliwujemy z granatnika startujący samolot. Maszyna ulega katastrofie, staje w ogniu, ale nasz super złoczyńca wychodzi z tego cało. Absurdów jest wiele, ale niestety ciekawych postaci jak kot napłakał. Rozumiem, że nie mogli się posiłkować postaciami z poprzedniej części, bo wszyscy tam, oprócz Maxa, zginęli, ale żeby pozbawić wszystkich jakiejkolwiek osobowości? Tam są chyba zawarte wszystkie stereotypy jakie można sobie wyobrazić. Diaboliczny brat pragnący władzy, głupi zadufany w sobie synalek „pukający” młodą żonę swojego ojca, honorowy policjant, który nigdy nie bierze łapówek i tak dalej i tak dalej. Większość postaci jest tragicznie zagrana, a ich kwestie są tak puste i bez znaczenia, że dziwię się, że nie opuściły jeszcze atmosfery naszej planety. Do tego aktorzy użyczający swojego głosu postaciom nie mogli się zdecydować jakim akcentem operować, bo często słyszymy, że postać, która urodziła się i wychowała w Brazylii mówi z lepszym angielskim akcentem niż sam Max Payne, albo miesza akcent hiszpański z amerykańskim.
Z resztą sama rozgrywka nie wprowadza żadnych nowych
elementów. Idziemy z punktu A do B i zabijamy co się nawinie. Czasami robimy to
stojąc na twardym gruncie, a raz zdarzy się nam to zrobić siedząc w łodzi. Jest
też epizod kiedy podkładamy ładunki wybuchowe, będziemy także osłaniać swojego
partnera z karabinu maszynowego. Żeby fabuła nie była nudna chodząc po mapie zbieramy dowody, czyli zatrzymujemy się przy odpowiednim obiekcie i wciskamy klawisz "E", po czym słyszymy błyskotliwy komentarz głównego bohatera i idziemy dalej. Dodatkowo kolekcjonujemy części do "złotej broni", która potem możemy użyć w grze. Czas trwania rozgrywki trudno ocenić, ale odejmując czas niewyjaśnionych zgonów można przyjąć, że grę da się przejść w 4 godzinki. Twórcy pomyśleli o trybie multiplayer, ale nie ma tym nic o czym by warto było wspomnieć. Multiplayer jest dzisiaj jak ładowarka dodawana do telefonu, no musi być i tyle.
Edycja Kolekcjonerska
Jeżeli mieliście w portfelu trochę więcej pieniędzy mogliście sobie pozwolić na edycję kolekcjonerską gry Max Payne 3. W jej skład wchodzą:
Wygląda dosyć bogato, jednak jedna rzecz mnie po prostu doprowadziła do szału - figurka Maxa. Po pierwsze, kto wpadł na genialny pomysł, żeby tak go ubrać? Max Payne od zawsze kojarzy się ze skórzaną kurtką, a nie z jakimś lalusiowatym garniturem. No, ale ok, taki design twórcy wybrali, trzeba to uszanować, ale do jasnej cholery, dlaczego ta figurka jest tak tandetnie wykonana! Ja bym sobie tego na półkę nie postawił, nawet jakby mi do tego dopłacili.
Edycja Kolekcjonerska
Jeżeli mieliście w portfelu trochę więcej pieniędzy mogliście sobie pozwolić na edycję kolekcjonerską gry Max Payne 3. W jej skład wchodzą:
- Egzemplarz gry Max Payne 3;
- 25-centymetrową (10") figurkę Max Payna;
- Parę artworków z gry;
- Miedziano-mosiężny brelok do kluczy w kształcie pocisku;
- Osiem dodatkowych postaci dla trybu multiplayer;
- Zestaw dodatkowych broni dla trybu multiplayer;
- Oryginalną ścieżkę dźwiękową z gry.
Wygląda dosyć bogato, jednak jedna rzecz mnie po prostu doprowadziła do szału - figurka Maxa. Po pierwsze, kto wpadł na genialny pomysł, żeby tak go ubrać? Max Payne od zawsze kojarzy się ze skórzaną kurtką, a nie z jakimś lalusiowatym garniturem. No, ale ok, taki design twórcy wybrali, trzeba to uszanować, ale do jasnej cholery, dlaczego ta figurka jest tak tandetnie wykonana! Ja bym sobie tego na półkę nie postawił, nawet jakby mi do tego dopłacili.
Konkluzja
Recenzja jest trochę ostra, ale to dlatego, że Max Payne
był, jest i pewnie pozostanie bohaterem mojego dzieciństwa. Druga część wyszła
kiedy byłem w szkole podstawowej i mogłem w nią grać igrać i grać i do dzisiaj
mi się nie znudziła. Myślę, ze wielu ludzi takich jak ja, fanów tragicznie
owdowiałego policjanta z New Jersey, gra Max Payne 3 nie zachwyci, a bardziej
doprowadzi do tragicznej kondycji psychicznej. Brak atmosfery, zmiana scenerii,
brak ciekawych postaci i tragiczne wręcz zakończenie spowodowały, że do tej gry
na pewno nie wrócę i nie zainwestuję w nią pieniędzy. A co z ludźmi, którzy
pierwszy raz mają styczność z serią Max Payne? Jeżeli liczyć na to, ze Rockstar
wyda patch naprawiający wytknięte przeze mnie niedogodności w rozgrywce to
sądzę, że gra może znaleźć swoją nisze
na rynku. Jeżeli kogoś interesuje rzeź, oparta na prostym, można się pokusić
nawet o stwierdzenie, poruszającym scenariuszu to jest to gra dla niego. Jeżeli
ktoś jest fanem Maxa, albo lubi rozwiniętą i dobrze poprowadzoną fabułę to
niech odpali poprzednie części, teraz już trylogii, Max Payne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz