sobota, 2 kwietnia 2011

Trzy lata minęły jak jeden dzień...

Rozmowa z Boguszem Wasilewskim, założycielem studia Fringe, z okazji trzeciej rocznicy powstania studia porozmawiam o początkach jego kariery jako reżysera, najnowszym filmie i planach na przyszłość. Serdecznie zapraszam ;)

Adrian Grzemski: Kiedy zainteresowałeś się kinem?
Bogusz Wasilweski: Kino... To było w pierwszej klasie gimnazjum. Pamiętam, że mieliśmy stworzyć projekt na wewnętrzny konkurs filmowy i wtedy, aby móc w jakiś sposób zrozumieć kunszt kina, zacząłem oglądać różnego typu filmy. To był pierwszy raz kiedy wgłębiłem się w kino i film.

Myślałeś wtedy o tym jako o sposobie na życie?
Nie, nie. Wtedy dostałem tylko zadanie: "Bogusz, Ty jako odpowiedzialny uczeń będziesz reżyserował ten film". Było to dla mnie tylko nowym doświadczeniem, nawet po ukończeniu mojego pierwszego filmu nie myślałem, aby w przyszłości coś jeszcze wyprodukować.

Ale zainteresowanie kinematografią rozwijało się dalej?
Tak, ale na swój sposób. Rok później zrobiłem film na ten sam konkurs i wtedy tak na prawdę podczas produkcji coś mnie tknęło, że "Kurczę... no to jest to !".

I wtedy narodził się pomysł stworzenia własnego studia filmowego?
Tak, ale to też tak troszkę spontanicznie wyszło. Podczas produkcji filmu, dzieło musiało mieć określoną długość, nie mogło być krótsze niż 5 minut, więc wpadłem na pomysł, że wstawię przed filmem intro, które wypełni przestrzeń do tych wymaganych 5 minut. <śmieje się>

Fringe Studios istnieje już 3 lata. Czy były momenty kiedy chciałeś powiedzieć "Dobra, koniec, mam dosyć"?

Nie, nigdy takiego momentu nie miałem. I mam nadzieję, że nic nie rozdzieli mnie z następnymi projektami filmowymi sygnowanymi przez Fringe Studio Production.

Skąd pomysł na nazwę studia?
<śmieje się>Wszyscy zadają mi to pytanie. Może teraz postaram się wszystko wytłumaczyć. „Fringe” z angielskiego to grzywka. Znajomi w szkole, zawsze zwracają uwagę na moje włosy, są dość charakterystyczne, jak to powiedziała moja ciocia "Fryzura a'la wkurzony Chopin". Stąd też grzywka jest wyniesiona w górę i tworzy artystyczny nieład. Fringe Studios też można interpretować jako studio na peryferiach, samo „fringe” to tak jak peryferie miasta, a tutaj mamy peryferie studia.

Sam zająłeś się tworzeniem studia czy współpracowałeś z innymi osobami?
Wszystko stworzyłem sam. Tak na prawdę, to oficjalną i zorganizowaną ekipę filmową mam dopiero przy produkcji "Inwersji". Do tej pory były produkowane małe filmy i sam byłem je w stanie stworzyć, ale teraz takich produkcji bym sam nie udźwignął i musiałem znaleźć odpowiednie osoby do pomocy.

Trudno jest znaleźć ludzi, którzy nadają się do tego typu przedsięwzięć?
Tak, bo to nie może być dobry kumpel, czy ktoś z kim się tylko dobrze dogadujesz. To musi być odpowiedzialna osoba, której będziesz mógł w stanie powierzyć tajemnice filmowe, zadania i będziesz miał pewność, że praca tej osoby będzie na wysokim poziomie. Z pewnością nie może być to przypadkowy przechodzień.

Swój pierwszy film nakręciłeś na szkolny konkurs. Jakie pobudki skłoniły Ciebie do pracy nad "Inwersją"?
Chciałem spróbować czegoś nowego, gdzie mógłbym zbliżyć się do bardziej profesjonalnych filmów. Chcę zrobić film, który będzie duży, film który będzie tak oszałamiającą produkcją i stworzonym przez reżysera tak młodym wieku. Ta produkcja ma wstrząsnąć widzem, bo, jak sam tytuł wskazuje, to będzie przewrotny film. Dla mnie najważniejszym elementem jest to, aby widz podczas oglądania myślał oraz dostał strzał w podświadomość i z pewnością nie podamy Wam wszystkiego na tacy.

Ile osób masz w ekipie, z którą współpracujesz przy tworzeniu "Inwersji"?
W sumie w ekipie mamy 8 osób nie licząc siebie. Paweł odpowiada za reżyserię obrazu. Kierowniczka planu, Ania czuwa nad aktorami. Jest bardzo ważną osobą, chyba nawet zaraz po mnie, gdyż bez niej plan byłby na prawdę chaotyczny. Ona pomaga aktorom w grze czy przygotowuje ich do odpowiedniej budowy psychicznej postaci. Michał, jako asystent reżysera dostrzega to, czego ja nie mogę. Mam tu na myśli jakieś drobne błędy na planie w postaci obróconego krawata, który powinien być prosto. Efekty specjalne, to konik Piotrka. Czyli, jak mogłeś dostrzec w zapowiedzi filmu, strzały z pistoletu, krwawe rozcięcia na aktorze czy końcowe rozbicie loga filmu - to jego robota. Całokształt naszej grupy filmowej na pewno się zmienił od ostatniej produkcji i tym razem zdecydowanie lepiej oraz luźniej mi się pracuje z tak zaangażowanymi osobami.

Prace nad filmem idą zgodnie z planem?
Mieliśmy drobne opóźnienia w ferie i nowy rok. Ale wszystko jakoś nadrabiamy i idzie zgodnie z nowym grafikiem. Powinniśmy planowo trzasnąć ostatni raz klapsem.

Kiedy odbędzie się premiera?
Ufff... to jest data, którą wszyscy chcą poznać. Sami jeszcze nie wiemy, ale jak było przestawione na zapowiedzi, to planujemy na zimę roku 2011/2012.

Planujesz jakoś rozreklamować film?
Tak, z pewnością. Takim moim skrytym marzeniem jest mieć baner filmu w Poznaniu z aktorem czy aktorką i jednym z napisów na nim: "Film reżyserii Bogusza Wasilewskiego". Strasznie dużo to kosztuje, ale jak to się mówi... marzenia się spełniają!

Na fanów czeka wiele niespodzianek z okazji 3-lecia studia. Co dla nich przygotowałeś?
Właściwie to jest jedna duża niespodzianka, a w niej możemy wyróżnić podkategorie. Zupełnie nowy szablon naszego studia będzie tym wielkim „BUM”. Chciałem ułatwić widzom poruszanie się po stronie głównej oraz dodać kilka nowych opcji. Również wygląd oraz estetyka się znacznie zmieniła. Sądzę, że dzięki temu również podniesiemy swój prestiż. Na stronie nie zabraknie animacji w technologii Flash, będzie przejrzysta, ale rozbudowana no i szybsza od poprzedniej. Prędkość ładowania nieporównywalnie wzrośnie. Jeżeli chodzi o podkategorie, to jedną z nich jest współpraca z Tobą oczywiście i mam nadzieję, że będzie to dla Nas tylko czysta przyjemność. Widzowie będę mogli zobaczyć moją pierwszą produkcję, taką pierwszą pierwszą... wspominałem o niej już wcześniej, a stworzyłem ją mając 15 lat. Do dzisiaj uważam, że ten film coś w sobie ma, może i są to setki błędów, ale fabuła jest wyśmienita. Będziecie mogli zobaczyć naszą ekipę filmową w całości i dowiedzieć się o niej wielu ciekawych rzeczy. Niestety kilka funkcji jest wciąż dopracowywane i nie są jeszcze dostępne dla odwiedzających, ale na tygodniach już cała strona w 100% powinna być otwarta.

Czy ktoś Ciebie inspiruje? Jakiś aktor, reżyser, producent filmowy?

Nie, raczej się na nikim nie wzoruję. Po prostu lubię filmy niektórych reżyserów czy podoba mi się czyjaś gra aktorska i jestem wstanie to dostrzec oraz podkreślić czyjeś starania podczas produkcji filmu.

Masz jakieś ulubionych twórców?
Tak, kilku. Christopher Nolan, Darren Aronofsky czy też Spike Lee.

Jak oceniasz kondycję polskiej kinematografii?
Polska kinematografia... . Jakoś nie widziałem jeszcze filmu, mam na myśli te nowsze, który by mnie zaszokował i po wyjściu z sali powiedziałbym "Kurczę, no to było to!". Te filmy są proste, nie chcę tutaj krytykować polskich filmów, ale one nie mają tego czegoś, co by widza wbiło w fotel. Jeżeli miałbym patrzeć na starsze, to „Dekalog” Kieślowskiego, czy też "Nóż w wodze" Polańskiego - to są takie perełki. Dziś już takich filmów publice się nie pokazuje, wszystko jest podane widzowi na tacy, czego nie lubię.

A w kinematografii światowej?
XXI wiek to filmy głównie komercyjne. Mam na myśli, że wszyscy myślą o pieniądzach. Robią coś, co zawiera miliony efektów specjalnych, 3D i nie wiadomo jeszcze jakie bajery, a tak na prawdę to dużo do życia nam nie wnosi. Są oczywiście też wyjątkowe filmy, które mnie zadziwiły jak "Czarny Łabędź", "Teoria Chaosu" czy "Plan doskonały". Mam wrażenie, że więcej powinno się produkować filmów, dzięki którym widz będzie myślał podczas seansu i na końcu stwierdzi "Kurczę, no coś tu nie gra, dlaczego on zrobił to tak a nie inaczej?".

Chciałbyś przyczynić się do popularyzacji tego typu filmów, bardziej ambitnych, z przesłaniem?
Tak, tylko o takich produkcjach myślę. I będę z pewnością szerzył ten typ filmów, bo sam nie lubię jak wydaje pieniądze na bilet i po wyjściu z kina film nie prowokuje do rozmów czy rozmyślań.

Co po "Inwersji"?
Odpoczynek. <śmieje się> Nie wiem jeszcze. Nie myślałem o tym, ale najpierw chcę skupić swoją uwagę na jednym filmie i doszlifować go co do jednej sekundy, nawet gdybym miał przesunąć wstępną datę premiery.

Chciałbyś związać swoje życie zawodowe z filmem?
Nie „chciałbym”, ale „chcę”! Mam to już w planach i z pewnością będę dążył do tego, aby spełniło się moje najskrytsze marzenie. I mam nadzieję, że wszystko pójdzie tak jak to sobie Pan Bogusz zaplanował.

Co masz zamiar zrobić po zdaniu egzaminu maturalnego i ukończeniu liceum?
Studia, czyli jak wcześniej wspomniałem chce je powiązać z filmowaniem. Będę się kierował ku Łodzi i tam mam zamiar kontynuować swoją pasję.

Andrzej Sekuła sześć razy próbował dostać się do Łódzkiej Szkoły Filmowej. Nie udało mu się to. Wyjechał z kraju i kilkanaście lat później był autorem zdjęć do najsłynniejszych filmów Tarantino - „Wściekłe Psy” i „Pulp Fiction”. Nie boisz się, że Ciebie spotka podobny los?
Nie martwię się tym za bardzo. Jak się nie dostanę to z pewnością postąpię tak jak pan Sekuła i wielu innych. Roman Polański nie ukończył szkoły, chodź do niej uczęszczał i teraz też tworzy genialne filmy. Dlaczego by nie studiować w Londynie, czy w USA, blisko najnowszych technologii? Świat stoi otworem, a to jak się sprawa potoczy to zobaczymy. Z pewnością nie ważne co by się działo to i tak będą dążył do tego, aby zostać reżyserem filmowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz