sobota, 12 marca 2011

Artykuł - Jak się kochać po bożemu?

Kulki dopochwowe
Ostatnimi czasy, doszedłem do wniosku, że bardzo mało interesują mnie wydarzenia z Polski i świata. Wiadomości pokazywanych w telewizji unikam, bo w kółko gadają o tym samym: Smoleńsk, Libia, OFE. Do tego nie podają żadnych konkretów, tylko opinie ludzi, których wiarygodność jest bardzo łatwo podważyć. Postanowiłem, więc trochę poszerzyć swoje horyzonty i mieć jakiekolwiek pojęcie o tym, co się dzieje wokół mnie. Od razu odpuściłem sobie internet i portale typu Onet czy Wirtualna Polska, na których więcej jest informacji o tym z kim chodzi Justyna Bibera, niż o sytuacji realnej sytuacji politycznej kraju. Pomyślałem, że można zacząć kupować jakiś magazyn publicystyczny. Poszedłem do kiosku i...

Osiołkowi w żłoby dano...

...i sięgnąłem po cztery popularne tygodniki: Przekrój, Newsweek, Wprost i Politykę. Tematyka artykułów bardzo często się pokrywała, więc mogłem ocenić jaki autorzy poszczególnych magazynów mają światopogląd. Muszę przyznać, że mam bardzo liberalne podejście do życia i pewnie dlatego wybór padł na Politykę. W marcowym numerze Polityki znalazłem artykuł o tym, że w Licheniu jeden z księży, Wiktor Gumienny, udziela udziela porad seksualnych małżeństwom katolickim. Samej inicjatywy nie potępiam. Jeżeli ktoś chce żyć zgodnie z nauka Kościoła to takie kursy mogą być bardzo pomocne. Jednak nakazy Kościoła są chyba aż nazbyt konserwatywne.

Cukrzyk ma przesrane?

Kościół wyszedł z założenia, że życia nie można marnować, trzeba je szanować i tak dalej. Nie można się z tym nie zgodzić. Jednak czasem widzę w tym sporo przesady. Chodzi tu między innymi o środki antykoncepcyjne takie jak prezerwatywy. W artykule Polityki umieszczone zostały listy z pytaniami do księdza Wiktora. O to jeden z nich:

Żona, czworo dzieci: „Leczę się psychiatrycznie na nerwicę. Obawiam się, że kolejna ciąża spowoduje pogłębienie moich stanów. Musiałabym odstawić leki, co mogłoby spowodować konieczność leczenia szpitalnego. Czy jest jakaś dyspensa, na przykład prezerwatywy?”
W odpowiedzi: „Kościół nie stosuje dyspensy na antykoncepcję w przypadkach szczególnie trudnych. Nie może być tak, że w każdej ciężkiej chorobie, która ma pośredni wpływ na współżycie seksualne, uzasadnione jest ingerowanie w układ płciowy. Cukrzyk jest w stanie zrozumieć, że nie może jeść większości potraw”

Jeszcze mogę zrozumieć stanowisko Kościoła, który nie zezwala na używanie prezerwatyw nawet w chorobie, ale naprawdę nie mogą pojąc skąd przykład z cukrzykiem?! Między rezygnacją z ciastka, a z seksu jest przepaść szeroka i głęboka jak Wielki Kanion. Każda zdrowa i normalna osoba dąży do prokreacji i nie da się tego od tak zdusić w sobie. Ludzie z problemami psychicznymi potrzebują o wiele więcej czułości, kontaktu fizycznego z partnerem niż zdrowy człowiek. Najprościej w takiej sytuacji jest zabezpieczyć się za pomocą gumki, ale wtedy nie dajemy szansy plemniczkom. Biedne „chłopaki”.

Do tego, czy jeżeli jakiś amerykański naukowiec wynajdzie lek, dzięki któremu cukrzycy będą mogli pozwolić sobie na słodkości, to ludzie z tą chorobą nie będą mogli go brać, bo np. nie jest to zgodne z wolą Boga? Niezbyt mnie to przekonuje Sam nie jestem przeciwnikiem prezerwatyw, spirali, krążków i tego typu historii. Jednak załóżmy przez chwilę, że jestem gorliwym katolikiem, konserwatystą i chcę żyć zgodnie z nauką Kościoła, ale nie chcę mieć dzieci. Co proponuje nam Urząd Nauczycielski Kościoła, która ma sprecyzowane poglądy na prawidłowy akt seksualny?

Wypad z pochwy...

Jedną z możliwości jest stosunek przerywany. Metoda polega na tym, że mężczyzna nie dochodzi w ciele kobiety. To w takim razie gdzie ma to zrobić? No jedną z możliwości byłby seks oralny, ale niestety są z tym pewne problemy.

Żona, dwoje dzieci: „przyjęłam fakt, że prezerwatywa i seks oralny są grzechem. Pod koniec cyklu drżę ze strachu, że zajdę w ciążę. Ale lepszy jest ten strach od lęku przed smutkiem Boga. Męża jednak bolą jądra, jest zły, wczoraj o mało nie zgrzeszyłam. Nie, nie z namiętności, ale ze strachu, że go stracę. Boję się zdrady.”
W odpowiedzi: „Seks oralny nie jest grzechem, gdy małżonkowie mają intencję zakończyć go pełnym aktem. Należy sobie zadać pytanie: czy staraliśmy się doprowadzić do tego, aby wytrysk miał miejsce w pochwie? Jeżeli już męża bolą jądra, trzeba mu w tym ulżyć i się popieścić.”

No niestety drodzy panowie, ale jeżeli będziecie chcieli żyć w zgodzie z „wolą Boga” będziecie musieli trochę pocierpieć. My faceci jednak największą frajdę mamy z orgazmu, a to nie nasza wina, że efektem tego zjawiska jest wytrysk. Wiem, że istnieją techniki opóźniania ejakulacji, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek miał ochotę medytować cały dzień. Do tego to herezja, czarna magia i diabelskie nasienie. Do tego czasem kobiety odczuwają dyskomfort jeżeli mężczyzna „nie dojdzie” w jej ciele. Mogą stać się oziębłe, mieć depresje.

It's time for sex!

Czy Kościół ma jeszcze jakieś inne alternatywy dla prezerwatywy? Oczywiście, że tak. Jest nią metoda Rötzera. Polega ona na codziennym mierzeniu temperatury, sprawdzaniu stanu śluzu szyjkowego oraz stanu szyjki macicy. Tę metodę stosują normalni lekarze ginekologii, którzy z Kościołem nie mają nic wspólnego. Para wypełnia specjalne tabelki i po pewnym czasie wiedzą kiedy mogą ze sobą współżyć. Jest to o tyle dobre, że ma się pełny kontakt z partnerem. Jednak trzeba odczekać okresy płodne, oczywiście jeżeli nie chce się mieć dzieci. Kiedy para chciałaby mieć dziecko to wiedzą kiedy jest na to najlepszy czas.

Czego by tu jeszcze zakazać...

W SexShopach można znaleźć tony zabawek erotycznych, „kostiumów”, afrodyzjaków itp. Jednak większości z tych rzeczy katolik musi sobie odmówić. Nie wolno używać wibratorów, kulek dopochwowych. Można za to używać naturalnych afrodyzjaków takich jak grzybki np. smardze, prawdziwki. Dozwolone są także haleczki. Dozwolona także jest stymulacja manualna oraz oralna, jednak tak można tylko się „stymulować”.

Dla wszystkich „fanów” bezpiecznego seksu analnego mam złą wiadomość. Temu też Kościół mówi nie. Układ pokarmowy, a konkretnie jego ujście, nie jest miejscem godnym penisa. Jego miejsce jest w pochwie.

Czego Bóg od nas chce?

Artykuł w Polityce został bardzo dobrze napisany. Nikogo nie oceniał, nie wyśmiewał. Podawał tylko fakty. Zostawiał szerokie pole do oceny i komentarza, z którego skorzystam.

Ja gorliwym katolikiem nie jestem. Bliżej mi do ateisty niż katolika. Sam nie lubię kiedy narzuca mi się zasady, które nie są poparte logicznymi argumentami tylko światopoglądem pewnej grupy osób. No, ale nikt mi nie każe wierzyć w Boga, chodzić do kościoła. Jednak naprawdę z przerażeniem patrzę jak Kościół robi wodę z mózgu swoim wyznawcom. W artykule podane są statystyki, z których wynika, że 50% par, które stosują antykoncepcję rozwodzi się. Wśród par, które respektują „prawa boże” procent rozwodów wynosi 1,7%. Dla mnie te liczby nie mają najmniejszego sensu. Podobnie jest ze statystykami, które wskazują, że 90% palaczy choruje na raka płuc. Co z tego, że palaczy jest cała masa i naukowcy udowodnili, ze palenie nie powoduje raka płuc tylko przełyku i żołądka. Ważne, że robią wrażenie i niepoinformowane społeczeństwo zacznie panikować. Tak samo jest z statystykami odnośnie wiary. Ponoć 90% ludzi w Polsce to praktykujący katolicy. Kolejna pierdoła.

Do tego ta cała afera z ochroną życia jest mocno przesadzona. Codziennie giną miliony „potencjalnych” dzieci w wyniku menstruacji i nikt nie płacze z tego powodu. No, chyba, że kobieta ma bolesny okres... Gdybyśmy mieli nie marnować wcale spermy czy komórek jajowych to co roku byśmy musieli rodzić nowe dziecko. Przeżywalność wśród ludzi jest wyższa niż u innych ssaków. Inne zwierzęta muszą ciągle kopulować ze sobą, aby ich gatunek przetrwał. Ludzi i tak już jest za dużo.

Jestem zdania, że jeżeli Bogu, o ile istnieje, nie podobały by się prezerwatywy, krążki, spirale, to dałby nam wyraźniejszy znak, że nie jest to dla nas dobre. Na ten moment jedynym takim znakiem są słowa księży, którzy dla mnie autorytetem moralnym nie są. Skoro Bóg ma plan wobec nas i wszystko wie, to wiedział też, że wymyślimy kondoma i chemiczne środki antykoncepcyjne. Ludzie od tysięcy lat używają prezerwatyw, na początku były one wyrabiane z naturalnych materiałów. Jakoś Jezus podczas swojego pobytu na Ziemi nic nie wspominał o prezerwatywach, które wtedy już były szeroko stosowane.

Jeżeli kiedyś jakiejś kobiecie odbije i zechce być ze mną to będę jej proponował metodę Rötzera. Dlaczego? Wolałbym mieć pełny kontakt z ukochaną, nie myśleć co się stanie jak mi pęknie gumka, czy tabletki zadziałają itp. Do tego środki chemiczne mogą zaburzyć gospodarkę hormonalną, więc niebezpieczeństwo jakieś jest. Co więcej, łatwiej jest starać się o dziecko.

Nie widzę niczego złego w stosowaniu innych metod antykoncepcji. Kazby ma swoje sumienie i własny rozum. Nikt nie powinien robić czegoś wbrew sobie. Jeżeli komuś nie podoba się wizja stosowania kondoma to powinien o tym porozmawiać, ze współmałżonkiem. To brak komunikacji jest najczęstszą przyczyną rozwodów. Jeżeli ludzie w związku nie dyskutują o swoich problemach to potem trudno się dziwić, że mamy tyle rozwodów. Po to wynaleźliśmy język, żeby żeby z niego korzystać. Chociaż czasem myślę, że lepiej byłoby nie posiadać tej zdolności, aby nie słuchać tych wszystkich pierdół, które dzięki mediom rozprzestrzeniają się z zawrotną prędkością.

Artykuł pochodzi z magazynu Polityka  z dnia 5 marca 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz