piątek, 5 listopada 2010

Recenzja - Opowieść o dwóch siostrach nie nadaje się na horror...

Dobry horror powinien trzymać w napięciu i powodować zanik akcji serca. Nie zawsze się to udaje, lecz reżyser "Tale of Two Sisters", Ji-woon Kim, odrobił pracę domową. Parę razy aż krzyknąłem ze strachu! Niestety po głębszej analizie okazuje się, że film nie jest tym czym powinien się stać.

Fabuła jest trudna do streszczenia. Film z grubsza opowiada historię pewnej koreańskiej rodziny. Wszyscy są na siebie wkuci z powodu pewnego wydarzenia z przeszłości. Scenariusz został tak zbudowany, aby przez cały czas trwania filmu widz mógł się tylko domyślać co zaszło między członkami rodziny. Jest to świetna zabawa, ale muszę przyznać, że w pewnym momencie pogubiłem się w wydarzeniach. Sądzę, że fabuła jest nazbyt skomplikowana jak na film, po którym ludzie bardziej oczekują scen przyprawiających i palpitacje przedsionków niż fabuły o stopniu skomplikowania rodem z „Mody na sukces”

Film potrzebuje czasu, aby się rozkręcić. Pierwszy straszny moment pojawia się po 40 minutach. Jednak warto dać mu szansę. Oglądając tę produkcję odniosłem wrażenie, że reżyser zasugerował się dziełami Alfreda Hitchcocka. Proces budowania napięcia jest identyczny, nawet w ścieżce dźwiękowej można doszukać się podobieństw. Kiedy rozpoczynała się scena typowa dla horroru, mój oddech przyspieszał, serce biło szybciej. W momencie kulminacyjnym komory i przedsionki zamierały. Byłem pod wrażeniem kunsztu reżysera, który budował napięcie na wzór Hitchcocka. Aktorzy też mieli w tym swój udział. Strach, który odczuwała ich postać, przenosił się na mnie i potęgował napięcie.

Tak naprawdę to nie wiem jak w sumie ocenić ten film. Z jednej strony mistrzowskie budowanie napięcia, dobra gra aktorska, ciekawy scenariusz sprawiają, że film sprawia wrażenie idealnego. Z drugiej jednak strony scenariusz nie pasuje do horroru, jest zbyt skomplikowany i za bardzo interesujący. W tym przypadku elementu strachu są zbyteczne. Film bez tego byłby nawet lepszy. Można by bardziej rozwinąć fabułę, skupić się na psychice postaci itp. Polecam film, ale nie na noc horrorów. Elementów horroru jest strasznie mało, przychodzą późno, jak już wszyscy śpią i tylko odrywają nas od ciekawej fabuły.

Podsumowując, noc horrorów nie należała do najstraszniejszych, ale każdy z obejrzanych filmów miał w sobie coś świeżego, czego jeszcze nie widziałem. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się dobrać trochę straszniejszy repertuar ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz